Gdzie jest kr≤l?

King Crimson to spos≤b na ┐ycie powiedzia│ kiedy£ Robert Fripp, jeden z czo│owych przewrotnych intelektualist≤w rocka. Nie pamiΩtam ju┐, czy tymi s│owami uzasadnia│ kolejne rozwi╣zanie swojej grupy,czy jej nag│╣ i niespodziewan╣ reaktywacjΩ po latach. W ka┐dym razie przyczyni│ siΩ do powstania legendy, za spraw╣ kt≤rej King Crimson zaj╣│ szczeg≤lne miejsce na muzycznej scenie wszechczas≤w.

Tak, chyba mogΩ sobie pozwoliµ na tak g≤rnolotne stwierdzenie. Nie by│o bowiem w rockowej historii (a przecie┐ rock jest czΩ£ci╣ muzycznej kultury) drugiego zespo│u tak niesfornego, zmiennego, nieprzewidywalnego i zarazem oryginalnego. »adnej grupie nie dane by│o zrealizowaµ tyle ca│kowicie r≤┐nych p│yt i z powodzeniem sprzedaµ je pod jedn╣ nazw╣; ba, kieruj╣c je do tych samych nabywc≤w - wyznawc≤w. Postawmy obok siebie p│yty In The Court Of The Crimson King i Discipline. Albo Island i Red. AIbo Lizard i Thrak. ú╣czy je wy│╣cznie obecno£µ Roberta Frippa. I tylko obecno£µ, bo nawet jego gitara za ka┐dym razem brzmi jako£ inaczej. Wniosek prosty: King Crimson to nie tylko zesp≤│ rockowy. To rzeczywi£cie spos≤b na ┐ycie. »ycie raczej bezkompromisowe, podporz╣dkowane autokratycznej wizji jednego cz│owieka, w│adcy absolutnego.

Na spotkanie z King Crimson czeka│em ponad dwadzie£cia lat. Przyznam siΩ szczerze, nigdy nie wierzy│em, ┐e do┐yjΩ osobistej konfrontacji z Kr≤lem, kt≤rego poddanym czujΩ siΩ od chwili pierwszego kontaktu z p│yt╣ In The Court Df The Crimson King. PamiΩtam, jak na bie┐╣co prze┐ywa│em w latach siedemdziesi╣tych koleje losu tej nad wyraz niestabilnej grupy. Gdy z│o┐y│em ho│d w│adcy, grupa w│a£nie rozlecia│a siΩ po ameryka±skim tournee, kt≤rego do£µ dziwacznym owocem by│ oficjalny bootleg Earthbound. Wszystko wygl╣da│o na to, ┐e na zawsze zostaniemy na Wyspach (Islands by│ ostatnim albumem studyjnym). Ale jesieni╣ 1972 roku przyczyta│em w tygodniku "Record Mirror'', ┐e Robert Fripp zmontowa│ nowy King Crimson. Na p│ytΩ trzeba by│o poczekaµ do p≤ƒnej wiosny 1973 roku. Do dzi£ pamiΩtam pierwsze zetkniΩcie siΩ z Ptasim mleczkiem. P│yta pojawi│a siΩ w tr≤jkowym Mini-Maxie pod koniec czerwca. Tu┐ przed MiniMaxem Tr≤jka nadawa│a jaki£ d│ugi i potwornie awangardowy utw≤r muzyki tak zwanej powa┐nej. Brzmia│o to jak pi│owanie pude│ka od zapa│ek. Tak w ka┐dym razie okre£li│ to w≤wczas m≤j stary. Wreszcie... nadesz│a wielka chwila. I z g│o£nika pop│ynΩ│a muzyka nie a┐ tak daleka od owego znΩcania siΩ nad zapa│kami. A┐ dziw bierze, ┐e nie zw╣tpi│em (choµ miesi╣c p≤ƒniej zw╣tpi│ jeden z moich natrΩtnych koleg≤w: po wys│uchaniu Larks' Tongues In Aspic Part 1 ju┐ nigdy wiΩcej mnie nie odwiedzi│). Podzia│a│a magia s│owa King Crimson. I chyba wtedy naprawdΩ otworzy│y mi siΩ uszy na muzykΩ niekonwencjonaln╣ (choµ instrumentalnej czΩ£ci Moonchild do dzi£ nie mogΩ w pe│ni zrozumieµ).

Dwa lata p≤ƒniej King Crimson ju┐ nie by│o. Podobno na zawsze. Potem Fripp pozna│ Adriana Belew i narodzi│ siΩ Crimson lat osiemdziesi╣tych karmazynowa efemeryda a la Talking Heads. Stw≤r niezbyt jednak ┐ywotny - zmar│ po wydaniu trzech p│yt. Bill Bruford skomentowa│ to potem: W drugiej po│owie lat osiemdziesi╣tych dowiedzia│em siΩ nagle, ┐e zespo│u ju┐ nie ma. Biedny Robert Fripp najwyraƒniej granie wcale go nie bawi│o.

Kolejny powr≤t Kr≤la w 1994 roku mo┐na chyba nazwaµ najbardziej udanym, gdy┐ minialbumik Vrooom i album Thrak do£µ jawnie nawi╣zuj╣ do czerwonych klimat≤w z p│yty Red. Za£ dzie│o najnowsze, koncertowy zestaw ubieg│orocznych improwizacji, Thrakattak jest w moim odczuciu najciekawszym produktem wypuszczonym przez Karmazynowego Kr≤la od 1974 roku. Ale po kolei.

Atmosfera w Sali Kongresowej by│a bardzo gor╣ca od podniecenia. Znakomici gitarzy£ci z California Guirtar Trio podgrzali publiczno£µ jeszcze bardziej. Wreszcie, z ty│u sceny, niepozorna postaµ z gitar╣ zajΩta sw≤j sto│ek usytuowany miΩdzy dwiema perkusyjnymi bateriami. Za bΩbnami pojawili siΩ perkusi£ci, a z frontu ustawili siΩ - od lewej do prawej - Trey Gunn, Adrian Belew i "│ysy" Tony Levin. Zacz╣│ siΩ Talking Drum - wstΩp zupe│nie nieprzewidywalny. Z ciszy wy│oni│ siΩ rytm, a potem powoli ros│a muzyka. Wielka, ponadczasowa, karmazynowa muzyka. I gdy dosz│o do kulminacji, panowie przerwali chyba tylko po to, ┐eby po kilku sekundach, ze zdwojon╣ energi╣, kontynuowaµ koncert marze±: Larks' Tongues In Aspic Part 2. CiΩ┐kie, hardrockowe riffy. NapiΩcie, przy kt≤rym hitchcockowskie trzΩsienie ziemi jest zaledwie bzyczeniem komara. No c≤┐, na zamku Karmazynowego Kr≤la w karmazynowej Sali Kongresowej wszystko nabra│o innego - karmazynowego wymiaru.

A ja siedzia│em jak zaczarowany w czwartym rzΩdzie, staraj╣c siΩ przyjrzeµ cz│owiekowi chowaj╣cemu siΩ z tylu sceny. Tak, chowaj╣cemu siΩ. Nie wyszed│ do nas ani razu. Nie uk│oni│ siΩ. Wszed│, zagra│, wyszed│. Tak samo podczas bis≤w. A znajomi dziennikarze donie£li mi potem, ┐e przed nimi ucieka│.

Muzyka gra│a. Dwa najlepsze utwory z ostatniej p│yty: Dinosaur i One Time. Potem Red. Nagle, niespodziewanie, 2lst Cenlury Schizoid Man. Po tym najwiΩkszym uderzeniu w po│owie koncertu poczu│em, ┐e chyba dzieje siΩ co£ niezwyk│ego. Bo oto us│ysza│em wszystko, czego mog│em siΩ spodziewaµ. Czy┐by jeszcze jaki£ niesamowity bis z przesz│o£ci? Mo┐e Fracture? Mo┐e Starless? Nie, nie... precz, marzenia! »yjmy chwi╣.

Jednak zaczyna│em siΩ nerwowo wierciµ. Zbyt wiele Crimson Anno Domini 1981. Choµ przyznajmy -Indiscipline zabrzmia│o jak nigdy dot╣d. Ale gdy na drugi bis panowie zagrali Vrooom i zeszli po raz ostatni, poczu│em niedosyt. Zbyt wiele smaku w pierwszej godzinie. Zbyt du┐o nudzenia w drugiej. I za ma│o improwizacji. Za ma│o grania dla samego grania. Za ma│o Frippa. Kiedy£ rozmawia│ z publiczno£ci╣, kiedy£ by│ rzeczywi£cie Kr≤lem. A teraz najwyraƒniej wyszkoli│ nastΩpcΩ. C≤┐, jednak King Crimson to nie Adrian Belew Band.

S│uchaj╣c genialnego albumu Thrakattak nasz│y mnie refleksje. I pomy£la│em, ┐e tajemniczo£µ historii King Crimson nie wynika bynajmniej z tego, ┐e Fripp pozna│ jaki£ magiczny spos≤b na ┐ycie. W ka┐dym razie nie jest to spos≤b na ┐ycie nas - poddanych Kr≤la, ani jego ministr≤w. Fripp objawi│ mi siΩ nagle jako egocentryczny autokrata, kt≤rego trudna osobowo£µ odpowiada za tyle przetasowa± w zespole. Kt≤ry£ z by│ych muzyk≤w King Crimson powiedzia│: Je£li masz w zespole Frippa nie pograsz sobie. Jednak zdolni i tw≤rczy arty£ci zasilali szeregi grupy, przyczyniaj╣c siΩ w ten spos≤b do powstania wielkich i niepowtarzalnych p│yt. Przychodzili i odchodzili. King Crimson stawa│ siΩ legend╣. I sta│ siΩ ni╣ g│≤wnie dlatego, ┐e z liderem zespo│u nikt nie by│ w stanie d│ugo pracowaµ.

To tylko moje uwagi, domys│y, wnioski. Poczu│em siΩ trochΩ "olany" przez swojego w│adcΩ, kt≤ry nawet nie spojrza│ na nas - maluczkich. Nawet nie splun╣│, jak kiedy£ Roger Waters. Ba, nawet niewiele gra│!

WiΩc gdzie jest Karmazynowy Kr≤l? Jego duch na pewno obecny jest gdzie£ w£r≤d fascynuj╣cych improwizacji wype│niaj╣cych Thrakattak i przywo│uj╣cych wspomnienie najdoskonalszego sk│adu karmazynowego gabinetu, kt≤ry w latach 1972-1974 tworzyli John Wetton, Bill Bruford, David Cross i Kr≤l. Tego ducha nie spos≤b przepΩdziµ ┐adnymi egzorcyzmami. Chcia│oby siΩ powiedzieµ: jak najmniej dyscypliny, moi panowie! King Crimson to rzekomo spos≤b na ┐ycie, a chyba ka┐dy chce byµ wolny.

TOMASZ BEKSI╤SKI King Crimson, Sala Kongresowa, 7 czerwca 1996